Podcast „Jak zbudować miasto?”

Od początku myśleliśmy o tym projekcie jak o mieście, a nie domkach na wsi. Bo poczucie miejskości i gęsta zabudowa jest kluczem do rozwoju dobrego społeczeństwa. Jesteśmy cywilizacją miast – mówił Robert Jacek Moritz, założyciel CitiSense, prezes ALTA S.A, w podcaście „Jak zbudować miasto?”.

Posłuchajcie sami!

Soft Power, czyli jak kształtować dobre miasta

Władze miast, które mają odwagę przedstawiać swoje wizje, plany i oczekiwania wobec swoich partnerów, a jednocześnie działają przejrzyście, otrzymują w zamian bardzo dużo.

Pożar starej kamienicy na warszawskiej Pradze. Pożary starych domów w Zakopanem. Rozbiórki modernistycznych budynków w całej Polsce. Nowe parkingi i stadiony w centrach miast – to są codzienne doświadczenia, które przestały budzić nasze emocje.

Chcielibyśmy mieszkać w dobrych miastach. Często w naszych podróżach napotykamy miejsca, które wydają się spełniać nasze marzenia – na ogół są to małe miasta lub dzielnice większych miast o lokalnym charakterze. Są to zazwyczaj miejsca o długiej historii, ze swoimi tradycjami, zwyczajami i instytucjami podlegającymi ewolucji przez setki lat.

Zazdrościmy Czechom ich spokoju codziennego piwa, Włochom szybkiego espresso rano i odprężającego aperitifu wieczorem, Holendrom funkcjonalnych miast, zwyczajów, tradycji, stałości. Podoba nam się szacunek, z jakim nowe inwestycje czy remonty traktują istniejącą przestrzeń.

Jednocześnie w Polsce odkąd pamiętam, nasze miasta są areną nieustannego, niereżyserowanego widowiska dell’arte, doraźnie improwizowanej scenografii, której jedynym wspólnym mianownikiem jest brak refleksji nad jej wpływem na otoczenie, czyli na mieszkańców. Można zaryzykować uogólnienie, że stają się one chaotycznym obrazem wielu indywidualnych, nieskorelowanych decyzji.

 

Zobowiązanie do zwiększania zysku

Deweloper w narracji politycznej staje się synonimem szkodnika, pasożyta, tak jak „zgniły kapitalista”, „pazerny biznesmen”. Wyrażenie „gonitwa za zyskiem” stało się częścią codziennych rozmów, wskazywane jako przyczyna „patodeweloperki”.

Jednocześnie często te same firmy i fundusze w różnych lokalizacjach, w różnych miastach i krajach potrafią bardzo różnie działać. Te dobre miejsca, o których pisałem wyżej, też zostały zbudowane dla zysku – a jednak są dobre i dobrze się tam czujemy. Właściciele kafejek, barów i bistro prowadzą je dla zysku, płacą wysokie czynsze za swoje lokale. Gdzie leży różnica?

W 1970 r. Milton Friedman, w artykule dla „New York Timesa”, sformułował słynną doktrynę Friedmana – społeczna odpowiedzialność przedsiębiorcy jest zobowiązaniem do zwiększania zysku. Jakkolwiek by to brzmiało 50 lat później, kiedy ESG, społeczna odpowiedzialność biznesu, zasady etyczne, są odmieniane przez wszystkie przypadki, trzeba zgodzić się z chłodną logiką tego prostego stwierdzenia. Przedsiębiorca, działając w konkurencyjnym otoczeniu, aby przetrwać i zdobywać kapitał, musi nieustannie optymalizować swoje procesy i minimalizować koszty. Każda działalność niemająca na celu osiągnięcia zysku jest nieetyczna. Między innymi dlatego przedsiębiorstwa kontrolowane przez polityków, w tym samorządy, na ogół nie są konkurencyjne. Zresztą nie muszą być – spełniają cele społeczne i działają na monopolistycznych, sterowanych rynkach.

Jeżeli przedsiębiorcy tworzący miasta mają przykładać wagę do dobrostanu mieszkańców, ich poczucia estetyki, wygody, bezpieczeństwa, zdrowia, rozsądnych kosztów życia, zaspokajania potrzeb wszystkich grup społecznych, musi to być dla nich korzystne, mieć pozytywny wpływ na konkurencyjność ich przedsiębiorstw.

Pewnym wskazaniem może być często powtarzana przez mojego ojca zasada amerykańskiego biznesu – „Don’t fight the city hall”. Dla każdego rozsądnego przedsiębiorcy jest oczywiste, że należy współdziałać z ratuszem, że spory z władzami miejskimi opóźniają inwestycje bądź je uniemożliwiają. Zastosowanie tej zasady jest możliwe jednak wtedy, kiedy miasta jasno komunikują swoje potrzeby i wizje. To na rządzących miastami spoczywa misja stworzenia sprawiedliwego pola gry dla uczestników konkurencyjnego rynku.

 

Jakie emocje ma budzić miasto

Jest tu wiele analogii ze sportem – każdy sport ma reguły, arbitrów, ale ma też kibiców, zwolenników, miłośników i przeciwników, swoją filozofię i wizję. Są konkurencje sportowe wyzwalające wśród niektórych złe emocje, są takie, gdzie zasadą jest elegancja i dobre maniery. Od władz miasta, czyli magistratu, zależy, jak będzie wyglądało ich miasto, jakie emocje będzie budzić i kto z przedsiębiorców będzie chciał się w nie angażować.

Kilka lat temu, z inicjatywy Artura Celińskiego z „Magazynu Miasta”, przeprowadziliśmy w Gdańsku działanie biznesowo-społeczne z planowania przestrzennego o nazwie „Eksperyment Jawność”. Pomysł był prosty – właśnie weszła w życie ustawa zwana lex deweloper, która miała na celu rozwiązanie problemów. Nasza firma chciała zamienić wyeksploatowany budynek biurowo-usługowy na gdańskiej Zaspie na lepiej dostosowany do otoczenia, przy okazji dodając w części funkcję mieszkaniową.

Była to świetna okazja do testu w rzeczywistym otoczeniu trzech możliwych procedur planistycznych – decyzji o warunkach zabudowy wydawanych przez administrację miasta, ustaleniu planu miejscowego przez radę miasta przy konsultacjach społecznych, na koniec decyzji lokalizacyjnej w drodze formalnego procesu zgodnego z ustawą zakończonym głosowaniem rady miasta. Charakterystyczne jest to, że w całym tym procesie władze miasta nie zajęły wobec nas żadnego stanowiska. Do dzisiaj nie wiem, jaki i gdzie postawiony budynek byłby najlepszy dla Gdańska.

Około dziesięciu lat temu jeden z naszych banków zaprosił nas do współpracy przy dezinwestycji działki we Wrocławiu przejętej od jednego z jego klientów. Zgodnie ze studium na części tej działki miasto planowało bardzo ważny węzeł komunikacyjny, a bank i magistrat od kilku lat wymieniały się pismami, w których pod różnymi pretekstami odmawiano wydania warunków zabudowy.

Miasto nawet rozpoczęło rozbiórkę drogi umożliwiającej dojazd do działki. Dopiero moja wizyta u architekta miejskiego i deklaracja chęci dialogu i znalezienia rozwiązania umożliwiła zamianę działek i wyodrębnienie potrzebnego miastu terenu.

 

Tworzenie przestrzeni do dyskusji

Cztery lata temu prowadziliśmy dialog z władzami Tychów, podejmując działania prowadzące do utrzymania jedynego kinowego multipleksu w mieście. Prezydent miasta zasugerował wykorzystanie naszego doświadczenia w programowaniu komercyjnym projektów deweloperskich i zaproponowanie koncepcji Nowego Centrum Tychów. W grudniu 2020 przekazaliśmy prezydentowi koncepcję opracowaną z zawężoną al. Jana Pawła II we współpracy z międzynarodowym urbanistą Maciejem Mycielskim. Koncepcja została przyjęta przez władze, wypracowana przez wydział architektury, a w lutym 2021 przedstawiona publicznie. Dzisiaj trwają prace specjalnego zespołu urzędników miejskich nad wdrożeniem tej, bardzo ważnej dla miasta inicjatywy.

Wniosek jest taki, że rezygnując z formułowania wizji miasta, oczekiwań wobec interesariuszy publicznych i pozostając przy formalnych procedurach, władze miast pozbawiają się realnego wpływu na ich rozwój. Staje się on domeną przepychanek prawników i urzędników, zamiast być skoordynowanym procesem angażującym jego uczestników.

Miasta (a właściwie ich władze), które mają odwagę przedstawiać swoje wizje, plany i oczekiwania wobec swoich partnerów, a jednocześnie działają przejrzyście, otrzymują w zamian bardzo dużo. Dla zarządów spółek jasne zasady, transparentność i przewidywalność są warte zwiększonego wysiłku, dbałości o przestrzeń i dobre doświadczenia mieszkańców. Tworzenie przez ratusz przestrzeni do społecznej dyskusji umożliwia akceptację zmian przez mieszkańców, a koordynacja działania służb miejskich przyśpiesza uzgodnienia projektów.

Natomiast negocjacje prowadzone w zaciszu gabinetów, zaskakiwanie mieszkańców decyzjami, deklaracje intencji niemające pokrycia w działaniach skutkują niepewnością, a co za tym idzie – niską jakością tworzonej przestrzeni.

Umiejętność jasnej deklaracji, dbałość o jakość miasta i dobrostan mieszkańców, zgodność deklarowanych zasad z potrzebami mieszkańców i konsekwencja – to jest właśnie soft power, siła wpływu niewynikająca z przepisów, tylko z rzeczywistego dobrego wpływu na miasto. Jest to nieoceniona wartość, niestety zupełnie zaniedbana w większości polskich miast.

 

 

Robert J. Moritz, prezes zarządu ALTA SA
PARTNEREM PUBLIKACJI JEST THINK TANK CITISENSE #NOWYWYMIARMIAST

Źródło: Rzeczpospolita
Treść chroniona prawem autorskim. Całość przeczytasz tu: https://www.rp.pl/opinie-ekonomiczne/art39177571-jacek-moritz-soft-power-czyli-jak-ksztaltowac-dobre-miasta

CitiSense – Miasta, zdrowie, priorytety – jak to zrobić?

Think Tank Citisense łączy ekspertów marzących o miastach powstających z sensem, w których ich mieszkańcy (citizens) mają szansę zdrowo żyć.

 

W październiku 2022 słynne brytyjskie Royal Society zorganizowało Scientific Meeting – Causes of obesity.

Wraz z imprezami towarzyszącymi konferencja trwała tydzień i zgromadziła kilkuset uczonych z całego świata. Jak napisała Julia Belluz w New York Times, naukowcy nie zgodzili w żadnej sprawie poza jedną – otyłość nie jest winą otyłych. Środowisko w którym mieszkamy jest metaprzyczyną naszego stanu zdrowia. A to środowisko to oczywiście miasta – i nie jest przypadkiem oczywista zależność pomiędzy odsetkiem ludności mieszkającej w miastach a udziale otyłych w populacji.

Tym większą odpowiedzialność ponoszą twórcy miast – prezydenci, deweloperzy, działacze miejscy.

Poprosiłem członków Rady Programowej Citisense – Filipa Springera, Justynę Glusman, Maćka Mycielskiego i Paulinę Sobiesiak-Penszko o krótkie inspirujące teksty, wywołujące refleksję i chęć dobrego działania.

Paulina przedstawiła szereg postulatów dotyczących konieczności demokratyzacji planowania miast, stawiania postulatów mieszkańców jako istotnych warunków. Budzi to pytanie jak pytać o zdanie tych, którzy mieszkańcami dopiero będą – imigrantów, migrantów, zdobywających samodzielność młodych dorosłych?

Maciej proponuje postawienie na pierwszym planie potrzeb dzieci – to ważna przesłanka. Tu z kolei trzeba pamiętać, że dzieci dorastają, wyprowadzają się z domu, ich potrzeby i potrzeby rodziców się zmieniają – jak to uwzględnić?

Justyna podkreśla rolę zieleni, a szczególnie drzew w utrzymaniu środowiska miejskiego przyjaznego ludziom. Równowaga pomiędzy terenami zielonymi a gęsto zamieszkanymi kwartałami jest kluczowa dla dobrego życia – dobrze jest mieć park koło domu, ale dobrze jest też mieć sklepy, urzędy, biblioteki i teatry, miejsca pracy i boiska sportowe.

Filip w znakomity sposób podsumowuje dyskusję, zakreślając zarówno historię i klęskę modernizmu, ale nie jego postulatów i wskazując obszary i cele do zarządzenia. Kończy jednak stawiając tezę o sprzeczności kapitalistycznego dążenia do zaspokajania potrzeb z koniecznym zmuszaniem mieszkańców do niewygód koniecznych dla zachowania zdrowia. Choroby jednak też są niewygodą, często bardzo kosztowną.

Moim zdaniem, wyzwaniem dla tworzących miasto jest konflikt rozpatrywania efektów działania długoterminowego z cztero- czy pięcioletnim cyklem wyborczym, a dla przedsiębiorców coroczne raportowanie wyników.

Gorąco zachęcam do lektury, dyskusji i wyciągania wniosków (linki do poszczególnych tekstów znajdują się poniżej)!

 

Robert Jacek Morritz
Założyciel think tanku Citisense,
Prezes ALTA SA

 

SPIS TREŚCI:

Złe skutki złego planowania
dr Paulina Sobiesiak-Penszko

Przepis na zadowolonych mieszkańców
Maciej M. Mycielski

Zieleń a jakość życia w mieście
Justyna Glusman

W zdrowiu cała nadzieja
Filip Springer

Potrzeby mieszkaniowe czy potrzeby mieszkańców

Spotkałem się ostatnio z prezydentem jednego z miast w katowickiej konurbacji, rozmawialiśmy o wbudowaniu się z projektem miejskim pomiędzy istniejącą zabudowę. Jednym z tematów była konieczność różnorodności produktów, ale też inwestycji miasta w ulice i infrastrukturę. Zapytany o możliwość połączenia takiego projektu ze Społeczną Inicjatywą Mieszkaniową odpowiedział: „Nie da się”. SIM służy do potrzeb mieszkaniowych i na to są państwowe pieniądze.

Gdy słyszę o potrzebach mieszkaniowych ludności, dostaję dreszczy. Zwykle łączy się je z „zabezpieczeniem” lub „zaspokajaniem”. Kilka pokoleń polityków zajmuje się tymi mitycznymi potrzebami mieszkaniowymi, tworzy kolejne programy, akcje, wymyśla cudowne rozwiązania – po czym zapomina o nich i tworzy następne. W celu uchwycenia odpowiedniej perspektywy warto przeczytać przynajmniej kilka pierwszych rozdziałów książki „13 pięter” Filipa Springera o zaspokajaniu potrzeb w przedwojennej Warszawie.

Wszystkie te akcje i programy mają podobny przebieg – powstaje ciekawy, modelowy projekt, a następnie albo nie buduje się nic, albo byle jak porozrzucane wśród błota tandetne domy. Możliwe też, że to, co powstanie, to zupełnie nie to, co zakładał projekt i na dodatek dla kogo innego…

Warto się zastanowić, co znaczy pojęcie „potrzeby mieszkaniowe”. UN Habitat określa je jako dostępność do trwałego, bezpiecznego, niedyskryminującego miejsca pobytu z dostępem do zaopatrzenia, kultury, wypoczynku, pracy i miejsc kultu. W sumie nie wiadomo po co taka definicja, łatwiej byłoby napisać – dobrze zaprojektowanego i zarządzanego miasta.

Z jakiegoś nieznanego powodu politycy, tworząc programy wspierające zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych, skupiają się na budynku, technologii i cenie, zupełnie zapominając o kwestii lokalizacji, dojazdu, infrastruktury, zieleni, otoczenia, bezpieczeństwa, różnorodności, tworzenia społeczeństw i kosztów życia – tych ostatnich liczonych nie tylko w pieniądzu, lecz również w godzinach.

Jest wiele przykładów dzielnic powstałych przy wsparciu państw czy miast, których jedynym celem było stworzenie lokali do spania po pracy. Marzeniem wszystkich mieszkańców takich projektów jest jak najszybciej stamtąd uciec – do miasta, do wąskich, zatłoczonych przez pieszych ulic, sklepów, biur i warsztatów. W dobrze zaprojektowanym mieście gęsto zabudowane ulice sąsiadują z parkami, skwerami. Na tych ulicach rosną drzewa i chodzą po nich ludzie.

Potrzeba mieszkaniowa to dużo więcej niż pokój i łóżko, telewizor na ścianie i prysznic. To przede wszystkim okolica, sąsiedztwo, piwo czy kawa wypite przy stoliku w kawiarnianym ogródku, a nie przed telewizorem.

Środki państwowe muszą być przeznaczane na przemianę miast tak, żeby odpowiadały na potrzeby mieszkańców, a nie na wspieranie budowy lichych mieszkań byle gdzie, byle taniej.

W dobrze tworzonym, stabilnym i zrozumiałym środowisku przedsiębiorcy, bez wsparcia państwa, tworzą dobre produkty, dostosowane do rynku i możliwości klientów. W dobrych miastach ich mieszkańcy chętnie wynajmują i kupują mieszkania – bo tam się dobrze mieszka.

Robert J. Moritz, prezes zarządu ALTA SA
PARTNEREM PUBLIKACJI JEST THINK TANK CITISENSE #NOWYWYMIARMIAST

Źródło: Puls Biznesu
Treść chroniona prawem autorskim. Całość przeczytasz tu: https://www.pb.pl/potrzeby-mieszkaniowe-czy-potrzeby-mieszkancow-1183314

O co tu chodzi?

Czy jedzenie krewetek spełnia cele planu C40 Race to Zero?  Krewetki to stawonogi, tak jak owady, więc chyba to krok we właściwym kierunku. 

 Jakiś czas temu, jedząc krewetki w dużym polskim mieście, rozmawiałem z szefem jednej z największych agencji PR o kryzysie przywództwa. Postawiłem wtedy tezę, że prezydentom miast tak naprawdę nie zależy na dobrostanie ich mieszkańców. Dowód można wyprowadzić nie wprost – żadne miasto w Polsce (o ile mi wiadomo) nie podporządkowuje swoich działań najważniejszemu celowi – ograniczeniu zachorowań i zgonów spowodowanych zanieczyszczeniem środowiska. 

Ostatnia polityczno-mediowa burza wokół inicjatywy burmistrzów największych miast na świecie, jak zwykle, skupia się na wyrwanych z kontekstu wizjach zakazu noszenia ubrań czy jedzeniu mięsa. 

Natomiast najważniejszym przekazem powinno być użyte w tekście słowo „emergency” –  może dlatego, że w języku polskim nie ma dobrego tłumaczenia. Można to przetłumaczyć jako „niebezpieczeństwo wymagające natychmiastowego działania”. Zmiany w środowisku, zarówno klimatyczne jak zanieczyszczenie, niszczą nasz dobrostan. Szczególnie zagrożeni są mieszkańcy miast.  

Jednak od władz miast, a jeszcze bardziej od inicjatorów akcji należałoby oczekiwać pogłębionej analizy, a przede wszystkim wskazania metod działania w tej trudnej sytuacji.  

Zapytana przeze mnie o wskazanie priorytetu działania władz miejskich, doktor nauk medycznych Anna Błach, kardiolog z metropolii katowickiej, bez wahania wskazała walkę z zanieczyszczeniem środowiska. Jak stwierdziła, z praktyki klinicznej oraz licznych badań zanieczyszczenie środowiska przyśpiesza rozwój chorób serca, płuc i nowotworów złośliwych. 

Jak wynika z badania przeprowadzonego przez grupę koreańskich naukowców, na próbie prawie 1,5 mln mieszkańców miast w wieku 20-39 lat, opublikowanego w European Heart Journal  https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/33780974/, zwiększanie aktywności fizycznej prowadzonej przy średnim i wysokim zanieczyszczeniu powietrza znacząco zwiększa ryzyko chorób układu krążenia.  Zmniejszenie aktywności fizycznej w warunkach niskiego zanieczyszczenia działa tak samo.  

Inaczej mówiąc, stymulowanie zwiększenia aktywności mieszkańców, siłownie w osiedlach, place zabaw, ścieżki rowerowe i biegowe BEZ RADYKALNEGO OBNIŻENIA ZANIECZYSZCZENIA POWIETRZA zupełnie mija się z celem.  

Najważniejszym działaniem samorządów, przed wszystkimi innymi, a przede wszystkim przed poszerzaniem ulic, powinno być działanie obniżające zapylenie.  KOLEJNYM działaniem powinno być zapobieganie OBNIŻENIU AKTYWNOŚCI – a więc pracy z domu, zakupów przez internet, dojazdów samochodami. 

Najpierw eliminacja kopciuchów, zarówno pieców jak i pojazdów, mycie ulic, sadzenie i utrzymywanie zieleni, a jednocześnie wsparcie deweloperów i najemców przy tworzeniu usług i handlu przy ulicach, powstrzymanie budów kolejnych galerii handlowych, wsparcie i umożliwienie budowy biur i nieuciążliwej produkcji wśród zabudowy mieszkaniowej, przejmowanie od wspólnot opieki nad zielenią – możliwości działania miasta są liczne.  

Think Tank CitiSense przygotowuje raport na ten temat – będzie inspirujący. 

Autorem tekstu jest Robert Jacek Moritz

Artykuł pochodzi z Pulsu Biznesu – 28.02.2023

Szlabany, kamery, ochrona, poczucie bezpieczeństwa

Teatr, a po przedstawieniu obiad – europejski zwyczaj, jeszcze niedawno trudny w polskich miastach, bo kuchnia przyjmuje zamówienia do 21.30. Na warszawskich Koszykach jest inaczej, można coś późno zjeść (polecam Ćmę) a potem zajrzeć do baru. W barze można spotkać Filipińczyka z USA, ożenionego z Polką, mieszkającego w Warszawie. Mieszka tu bo czuje się bezpiecznie. Bezpieczniej niż w wielu innych miejscach na całym globie, w których do tej pory mieszkał. Polska i Warszawa wygrały w konkurencji o jego talent, wkład w różnorodność i nasz wspólny dobrobyt.  

Poczucie bezpieczeństwa może decydować o powodzeniu lub niepowodzeniu inwestycji, powinno być jednym istotnych wymagań przy lokalizowaniu i projektowaniu nowych przedsięwzięć. 

Niedawno w naszej inwestycji, Miasteczko Siewierz Jeziorna, doszło do pierwszego włamania. Pod nieobecność gospodarzy włamywacze okradli jeden z domów. To bardzo niemiłe przeżycie i strata, zarówno dla właścicieli jak i dla innych mieszkańców. Wywołało to oczywiście burzliwą dyskusję o bezpieczeństwie, poczuciu bezpieczeństwa i sposobie zapobiegania takim zdarzeniom w przyszłości.  

Za większość aspektów związanych z bezpieczeństwem odpowiada oczywiście państwo – stabilność waluty, podatków, przepisów, sądy, skuteczność policji. Za wiele innych aspektów odpowiadają lub powinny odpowiadać władze miast- skuteczny monitoring, bezpieczne ulice i parki, współdziałanie z policją i strażą pożarną. 

Jednak również dużo zależy od inwestorów, przedsiębiorców i deweloperów. W naszym najlepszym interesie jest tworzenie przestrzeni, w której nasi klienci czują się bezpiecznie.  

Tradycyjne metody wspierania sprzedaży, takie jak „ogrodzone, strzeżone osiedle”, okazały się być nieskuteczne i uciążliwe. Wysokie koszty związane z utrzymaniem ochrony, systemów kamer, uciążliwość otwierania kolejnych furtek i szlabanów, często zresztą zepsutych w żaden sposób nie zapobiegają kradzieżom i wandalizmowi. W ciekawym badaniu opublikowanym przez ICM UW na temat efektów stosowania monitoringu miejskiego pokazano symptomatyczny trend – zwiększaniu ilości kamer w miastach towarzyszy zwiększanie jednostkowej i całkowitej wartości szkód – inaczej mówiąc, w uproszczeniu, mniej kradzieży ale poważniejszych. Z kolei Europejskie Centrum Bezpieczeństwa Miejskiego – EFUS – zauważyło, że instalacja monitoringu zmniejsza ilość drobnych przestępstw tylko przejściowo – po kilku miesiącach wraca ona do stanu poprzedniego. W oparciu o doświadczenia z wielu krajów Europy, EFUS przygotowało Zasady Demokratycznego Monitoring, które są przyjmowane przez kolejne miasta. Zasady są propozycją regulacji dostępu do materiałów (publicznego), zachowania prywatności, ograniczania monitoringu do konkretnych, dokładnie zdefiniowanych okolic i przestrzeni. 

Prowadząc inwestycje rozciągnięte w czasie trzeba znaleźć rozwiązania skuteczne, nie powodujące wysokich kosztów utrzymania dla klientów i jednocześnie komplementarne z działaniami miast i służb publicznych.  

Urban Agenda for EU zleciła przygotowanie zbioru zasad „projektowania dla bezpieczeństwa” https://futurium.ec.europa.eu/sites/default/files/2021-11/UA_Action_6_SecureCity.pdf . 

Spośród wielu zaleceń, inwestorów powinno szczególnie interesować tworzenie przyjaznych, łatwych do utrzymania i przejrzystych przestrzeni, ograniczanie i zwalnianie ruchu samochodów i priorytet dla pieszych, zmniejszanie skali budynków (zapobiega anonimowości), wprowadzanie różnorodnych funkcji, czytelne oznakowanie budynków i ulic. 

Dbałość o takie rozwiązania nie zapobiegnie występkom, jednak może w znaczący sposób utrudnić działanie przestępcom.  Poczucie bezpieczeństwa ma znaczenie zarówno dla komercjalizacji, jak i dla utrzymania wartości inwestycji. 

Artykuł pochodzi z Pulsu Biznesu   z dnia 31.01.2023
https://www.pb.pl/szlabany-kamery-ochrona-poczucie-bezpieczenstwa-1175922

 

Zoom na Świat

Zapraszamy na pierwszą w tym roku rozmowę z cyklu Zoom na Świat, organizowaną przez Centrum Stosunków Międzynarodowych i Fundację Konrada Adenauera w Polsce.
To niezwykłe spotkanie dyplomatów, przedsiębiorców i ekspertów analizujących sytuację na świecie z polskiej i europejskiej perspektywy. W rozmowie weźmie udział aż trzech członków naszej rady CitiSense, a rozmawiać będziemy o roli samorządów w relacjach międzynarodowych.

Rozmawiać będziemy z dr Justyną Glusman, ekspertką ds. zrównoważonego rozwoju i zielonych miast, Stowarzyszenie Fala Renowacji i Markiem Wójcikiem, Pełnomocnikiem Zarządu Związku Miast Polskich, samorządowiec
Spotkanie moderuje Dr Malgorzata Bonikowska, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych.
Zapraszamy 24 stycznia o godz. 17.00-18.00 na profilach Facebook Centrum Stosunków Międzynarodowych i Konrad Adenauer Stiftung in Polen

https://www.facebook.com/events/905177530535943/?ref=newsfeed


#citisense #sensiblecity

Zagubieni i źli – lub zrezygnowani – nie wychodzą z domów

Zimo, więc jest zimno. Śnieg pada równo na całe miasto, po czym, z punktu widzenia mieszkańca, ulega transformacji i przemieszczeniu, w sposób na ogół bezsensowny, przypadkowy i bardzo irytujący. Przy okazji przypominamy sobie, jak co roku, różne fachowe terminy. Błoto pośniegowe – na ogół na chodnikach i między chodnikiem a przejściem dla pieszych, oblodzenie – schody i pochyłe części chodników, kolejność odśnieżania – to z kolei dotyczy tylko jezdni, tak jak „nawierzchnia mokra czarna”. Jednocześnie pojawia się zastanawiająca różnorodność – jezdnie na ogół odśnieżone, przystanki też. Dojścia do przystanków udeptanymi ścieżkami, chodniki różnie w różnych miejscach, nie układają się w żaden logiczny ciąg komunikacyjne. Ścieżki rowerowe też bardzo różnie, niektóre odśnieżone i oblodzone, niektóre nieodśnieżone rozjeżdżone przez samochody, niektóre w stanie dorównującym jezdniom.

Wszystkie te wyżej opisane przestrzenie łączą się ze sobą brudną śniegowo-wodną breją, która w miarę upływu czasu przechodzi w rozległe kałuże, często blokując dostęp do przejść dla pieszych, chodników czy sklepów, a także utrudniając wejście do autobusów i tramwajów.

Winnym tego stanu rzeczy jest trudny do zrozumienia labirynt przepisów, zwyczajów i podmiotów odpowiedzialnych za utrzymanie przestrzeni używanej przez mieszkańców miast. Przestrzeni, która nazywamy publiczną i jest dla nas konieczna, a często wcale publiczna nie jest. Drogi powiatowe, wojewódzkie, krajowe, ulice miejskie, chodniki i place i prywatne podwórka, tereny wspólnot, spółdzielni mieszkaniowych, przystanki w zarządzie transportu miejskiego, dworce PLK PKP, przejścia i schody dokoła biurowców, tarasy różnych obiektów sportowych i kulturalnych.  Każdy z odpowiedzialnych dba albo nie dba o dostępność i bezpieczeństwo użytkowników.

Zarządy miast zresztą nie niezbyt się tym przejmują, na przykład tolerując parkowanie pojazdów powyżej 2,5 t na chodnikach i placach, które nie są do tego zaprojektowane. Skutkuje to epidemią wjeżdżania w fontanny w całej Polsce.

Ten nieład, brud i bezsens budzą w nas niepokój i agresję. Niedbanie o mieszkańców poruszających się bez samochodów jest silnym bodźcem zniechęcającym do wychodzenia z domu lub uciekania do zadbanych alejek w galeriach handlowych.

W ten sposób miasta negatywnie wpływają na biznes sklepów i usług zlokalizowanych na ulicach, jednocześnie wspierając galerie handlowe. Takie oddziaływanie powoduje problemy z wynajmem i rotację najemców w lokalach komercyjnych, w szczególności zlokalizowanych na parterach nowych budynków mieszkalnych i biurowych. To zas z kolei w oczywisty sposób wpływa na opłacalność projektów, determinuje program gospodarczy takich obiektów już na etapie projektowania i budżetu.

Z drugiej strony  urbaniści  i inwestorzy są zgodni, że atrakcyjność miasta jest nieodłączna od sukcesu jego ulic, ulic w rozumieniu „mixed use” – mieszkań, biur, usług i handlu w gęsto zamieszkanych miastach – High Street. Brytyjski centreforcities.org  pisze: “Successful high streets will also offer what we cannot find at home or online, by moving away from over reliance on retail towards the ‘experience’ leisure economy”.

Dbanie o dostępność przestrzeni publicznych skutkuje wzrostem atrakcyjności miast. Czas, by władze miast poczuły się odpowiedzialne.

Artykuł pochodzi z Pulsu Biznesu:

https://www.pb.pl/zagubieni-i-zli-lub-zrezygnowani-nie-wychodza-z-domow-1172583

CitiSense i Ro3kvit wspierają ukraińskie miasta.

W październiku tego roku Ro3kvit Urban Coalition for Ukraine i CitiSense połączyły siły, by wspólnie pracować nad przyszłością miast. Naszym wspólnym wyzwaniem jest pomoc ukraińskim i europejskim urbanistom i architektom we współpracy przy projektach odbudowy miast zniszczonych przez wojnę rosyjską na Ukrainie.. Podczas World for Ukraine Summit w Rzeszowie przedstawiciele obydwu organizacji w tym Robert Jacek Moritz i Fulco Treffers spotkali się z kilkudziesięcioma merami miast, wzięli udział w panelach i spotkaniach dotyczących planów odbudowy zniszczonej wojną Ukrainy. Dzięki tej kooperacji eksperci z obu organizacji będą mogli realizować projekty dla ukraińskich miast oraz organizować warsztaty i doradzać, zapewniając zaangażowanie międzynarodowej społeczności i najlepszych specjalistów w swoich dziedzinach.

 

CitiSense w panelu o odbudowie Ukrainy na W4UA

Robert Jacek Moritz, dyrektor zarządzający CitiSense, weźmie udział w panelu REBUILDING UKRAINE’S URBAN SPACES AND INFRASTRUCTURE, podczas szczytu The World For Ukraine już 9 grudnia w Rzeszowie.

Ukraina poniosła już liczne straty w przestrzeni miejskiej i infrastrukturze. Jak zapowiedział prezydent Zełenski, odbudowy będzie wymagało prawie 2 tys. miast, miasteczek i wsi. Kontekst jest jeszcze bardziej dramatyczny, biorąc pod uwagę barbarzyńskie ataki na infrastrukturę cywilną, w tym elektrownie, elektrociepłownie, przepompownie i inną infrastrukturę krytyczną, która jest nadal aktualna. Odbudowa wymaga kompleksowego podejścia lokalnych aktorów, władz ukraińskich i społeczności międzynarodowej. Jakie podmioty powinny być zaangażowane w te procesy? Jak odróżnić priorytety w „morzu potrzeb”? Które rozwiązania rekonstrukcyjne są bardziej odpowiednie? Panel ten zajmie się złożonymi problemami obecnych i powojennych planów odbudowy.

Szczegóły na stronie www konferencji: https://w4ua.com/agenda_item/high-level-panel-rebuilding-ukraines-urban-spaces-and-infrastructure/